Wypić kawę w kultowym schronisku Aescher „pod skałą”, gdzie między stolikami pod nogami turystów przechadzają się kury, wejść do prehistorycznej jaskini Wildkirchli zamieszkiwanej niegdyś przez myśliwych, a po całodniowej wędrówce odpocząć nad turkusowym jeziorem Seealpsee – taki jednodniowy plan wędrówki zaserwowała nam Szwajcaria.
Szlak do Aescher, Wildkirchli i Seealpsee – pętla
Poniżej znajdziecie przebieg trasy:
- Długość ok 9km
- Profil wysokościowy: 289 m w górę i 1 007 m w dół
- Trudność: średnio trudna, choć dla osób z lękiem wysokości może być problematyczna (przejazd kolejką i strome zejście do jeziora)
Z Wasserauen kolejką na górę Ebenalp (1640 m n.p.m.)
Jednodniową wycieczkę na Ebenalp, najbardziej wysunięty na północ szczyt Alp Appenzellskich, rozpoczęliśmy startując z parkingu w Wasserauen. Miejscowość ta znajduje się w powiecie Schwende w kantonie Appenzell Innerrhoden w Szwajcarii. Osada składa się z dosłownie kilku gospodarstw, stacji końcowych linii kolejowej Gossau – Appenzell – Wasserauen z Appenzeller Bahnen i kolejki linowej Wasserauen – Ebenalp oraz parkingu dla turystów. I to właśnie z jednego z parkingów, po nocy spędzonej jak zwykle w naszej osobówce, ruszyliśmy kolejką w górę!
Kolejka linowa Wasserauen – Ebenalp
Bilety kupiliśmy płacąc kartą – polecamy Revolut.
W lipcu 2023 roku płaciliśmy po 22 CHF za osobę. Aktualne ceny biletów sprawdzisz tutaj.
Przejazd kolejką jest atrakcją samą w sobie. Wagonik dość szybko pokonuje kolejne metry, a my możemy obserwować malejący pod nogami krajobraz. Jest też kilka bujnięć na trasie, ale bez paniki :).
Na górze po wyjściu z wagonika warto spędzić jeszcze chwilę na górnej stacji kolejki. Jest ona nowoczesna, posiada toalety oraz przeszklony taras widokowy. My akurat trafiliśmy na chmurę zasłaniającą widok :D. W jednym z korytarzy znajdziemy również szkielet niedźwiedzia jaskiniowego znalezionego w jaskiniach Wildkirchli ! Tak więc nie uciekajcie od razu na szlak i chwilę pokręćcie się po stacji.
Prehistoryczna jaskinia Wildkichli – śladami neandertalczyków w drodze do Aescher
Gdy już nacieszyliśmy się pustym obiektem (nikt oprócz nas go nie zechciał zwiedzać) wyszliśmy na zewnątrz budynku i skierowaliśmy się szlakiem w dół, ku jaskiniom Wildkirchli i schronisku Aescher. Szlak jest tutaj szeroki i wygodny. W kilku miejscach znajdziemy ławeczki, na których można odpocząć i np. tak jak my – po 20m (metrach, nie minutach) wędrówki zrobić przerwę i zjeść śniadanie z widokiem. Jeśli ma się szczęście, to można nawet zobaczyć stąd Jezioro Bodeńskie!
Po tej jakże kluczowej przerwie ruszyliśmy w dalszą wędrówkę.
Dochodzimy do ogromnej jamy – to wejście do jaskini. Po jaskini równiez poruszamy się w dół. Jaskinia jest oświetlona, ma szeroki chodnik. Może być on mokry, więc zalecana jest ostrożność, aby się nie pośliznąć i nie dołączyć do tutejszej kościstej kolekcji ;).
Wildkirchli ( dosł. „Dzika kaplica”) to trzy połączone ze sobą jaskinie położone w masywie Alpstein w kantonie Appenzell Innerrhoden w Szwajcarii, na północny wschód od góry Säntis . Jaskinie znajdują się na wysokości 1477–1500 m. Charakteryzują się śladami osadnictwa paleolitycznego neandertalczyka , datowanego na ok. 40 000 lat temu i kości niedźwiedzia jaskiniowego datowane na 90 000–40 000 lat temu.
Przez wieki jaskini używano jako schronienia, miejsca kultu religijnego (istnieje tu kaplica) oraz pustelni. Mieszkający tutaj od 1658 roku pustelnicy, opiekowali się otoczeniem, karmili oraz udostępniali miejsce noclegu pielgrzymom udającym się do kaplicy. Ostatecznie pustelnię przekształcono w karczmę :D. Dziś stara pustelnia służy jako budynek muzealny, w którym możemy dowiedzieć się ciekawostek na temat odkrycia jakiego dokonano w jaskiniach Wildkirchli.
Odkrycie miało miejsce w 1904 roku i rozsławiło jaskinie Wildkirchli. Wykopaliska przeprowadzone w ich wnętrzach po raz pierwszy dowiodły, że neandertalczycy zamieszkiwali także region alpejski. W średniowieczu ludzie myśleli, że jaskinie kryją również szczątki… smoków! Dziś wiemy, że odkryte tutaj duże kości należą do niedźwiedzia jaskiniowego. Btw – na przestrzeni lat w jaskiniach odnajdywano wiele szczątków i podobno tutejsi pustelnicy sprzedawali je pielgrzymom. Oprócz narzędzi kamiennych w jaskiniach Wildkirchli znaleziono także kości około 800 pojedynczych zwierząt, w tym lwów jaskiniowych i wilków.
Wychodzimy z jaskiniowych okolic i ruszamy do kolejnego punktu – schroniska Aescher.
Aescher – drewniane schronisko na skale z okładki National Geographic
Aescher istnieje od połowy XIX wieku, jest jednym z najstarszych takich miejsc w Szwajcarii i odkąd istnieje zawsze było popularnym celem pieszych wędrówek. Jednak „świat” dowiedział się o nim dopiero, gdy National Geographic umieścił kadr z Aescher na okładce swojej książki „Destinations of a Lifetime”. I nic dziwnego, że miejsce stało się również instagramowym, viralowym obiektem znajdującym się z pewnością na liście „must see” wielu z nas.
Przydatne info o schronisku Aescher:
- Aescher zwykle otwiera się na początku maja i pozostaje otwarte do końca listopada
- godziny otwarcia restauracji zależą od pory roku – od maja do października restauracja jest otwarta od 7:30, ale w listopadzie restauracja otwierana jest o 8:00 i zamykana o 20:00.
- schronisko Aescher nie jest ogrzewane – jeśli chcesz tu nocować w pokoju grupowym (max 15 osób) weź ciepły śpiwór – nawet latem
- zakwaterowania w Aescher z pościelą, to pokój dwuosobowy z wygodnym podwójnym łóżkiem i pokój czteroosobowy
- ceny noclegów w Aescher : cennik
- ceny w restauracji : menu
- schronisko Aescher jest na tyle obrotne, że stworzyło swoją markę i sprzedaje merch 😀
My zdecydowaliśmy się zrobić w Aescher przerwę na kawę. Na szczęście tego dnia ruch był umiarkowany, dzięki czemu bardzo szybko znaleźliśmy wolny stolik. Zaskakujące było towarzystwo jakie kręciło się pod naszymi nogami. Pod stołami zamiast najbardziej spodziewanych w takim miejscu ptaków – gołębi, zobaczyliśmy… kury 😀
Po tej przyjemnej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę.
Wędrówka z widokiem na masyw Alpstein
Trzeba przyznać, że widoki ze zbocza Ebenalp są przepiękne. Widać tu ścianę górującą nad doliną Seealpsee – Marwees (2056 m n.p.m.) – górę w masywie Alpstein, Alp Zachodnich. W dole zza drzew migocze turkusowe jezioro Seealpsee.
Kierujemy się do schronu turystycznego/ chaty Weesen. Jesteśmy tu prawie sami – my i stado relaksujących się z widokiem na alpejskie kadry.
Po krótkiej przerwie ruszamy dalej.
Cały czas kierowaliśmy się z pomocą Mapy.Cz a i tak pominęliśmy skręt w lewo w dół trasy i doszliśmy do zabudowań gospodarstwa.
Tutaj zawróciliśmy i po chwili powróciliśmy na wyznaczoną przez nas trasę.
I zaczęło się schodzenie ze stoków Ebenalp. To jest wyzwanie dla kolan, bo ścieżka na tym odcinku jest pełna kamieni, korzeni i przebiega po stromym nachyleniu. Na końcowym odcinku znajdują się także elementy asekuracyjne: stalowe linki i stopnie. Tego dnia było na dodatek bardzo ciepło (lipiec 2023 – najcieplejszy lipiec od czasów pomiarów temperatur) i gdy wychodziło słońce, to zaczynała się męczarnia 😀 na szczęście ten odcinek trasy w większości przebiegał przez zadrzewiony teren.
Gdy dotarliśmy na sam dół jedyne o czym marzyliśmy to zimne, bezalkoholowe piwo.
Seealpsee – turkusowe jezioro
Poruszaliśmy się wzdłuż jeziora, po jego północnej stronie. Skierowaliśmy się do najbliższego schroniska/restauracji Berggasthaus Seealpsee. Resztami sił, w upale doczłapaliśmy się do wejścia i… miejsce okazało się nieczynne.
W poniedziałki Berggasthaus jest zamknięty. Co za rozczarowanie. Zeszliśmy nad brzeg jeziora, schowaliśmy się w cieniu, aby chwilę odetchnąć. Sprawdziliśmy na google maps i okazało się, że kilka metrów dalej znajduje się kolejna chata/restauracja Forelle (to miejsce jest nieczynne w środy) i to tam udaliśmy się w poszukiwaniu zimnego napoju. Usiedliśmy na tarasie z zimnym piwem 0% i usatysfakcjonowani kontemplowaliśmy widoki spokojnej tafli jeziora Seealpsee.
Seealpsee to jezioro położone w paśmie Alpstein w kantonie Appenzell Innerrhoden w Szwajcarii. Zlokalizowane jest na wysokości 1143,2 m, a jego powierzchnia wynosi 13,6 ha.
Zdecydowaliśmy się przespacerować się jeszcze brzegiem Seealpsee.
Na tyłach Forelle znaleźliśmy kaplicę, a kawałek dalej wygodne kamienie, na których rozłożyliśmy nasze pianki do siedzenia (polecam zawsze i każdemu) i zrobiliśmy przerwę na batonika proteinowego i jabłko. Dalej ruszyliśmy żółtym szlakiem, od którego odbiliśmy w lewo, aby dojść do głównej drogi prowadzącej do Wasserauen.
Od tego momentu sprawa powinna wyglądać prosto: asfalt, pusta droga, godzina z hakiem do parkingu. Ale podczas schodzenia okazało się, że droga jest turbo stroma jak na drogę dojazdową (korzystają z niej rolnicy i obsługa chat). Jaro w desperacji oszczędzenia kolan wymyślił idealną na tą okazję metodę 😀 Zaczęliśmy schodzenie… tyłem! I znacznie usprawniło to nasz powrót, bo spadek jest tu taki, jak na Maderze, gdzie gasło nam auto:D
W końcu po niecałej godzinie dotarliśmy do płaskiego terenu. Niedaleko mety trafiliśmy jeszcze na elektrownie wodną zasilaną wodami jeziora Seelapsee, źródełko pitnej wody oraz rzeźbę autorstwa cenionego szwajcarskiego artysty rzeźbiarza, Romana Signera! Co ciekawe studiował on m.in. na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Instalacja „Kraftwerk” pozwala obserwować jak czas i moc wody oddziałują na skałę. Woda pod ciśnieniem 24 barów (co odpowiada słupowi wody o wysokości 240 metrów) tworzy w piaskowcu trwałe, sukcesywne odkształcenie, dostrzegalne tylko po upływie dłuższego czasu – miesięcy, a nawet lat. Jednocześnie całkiem bezpiecznie można dotknąć strumienia ręką.
Parking w Wasserauen – spanie w samochodzie
Jak już wspominałam na początku artykułu, w Szwajcarii spaliśmy jak zwykle w samochodzie. W przypadku odwiedzania okolic Aescher, Wildkirchli i Seealpsee zatrzymaliśmy się na oficjalnym płatnym parkingu. Parking oferował czyste toalety (jak w domu) i umywalkę z ciepłą wodą.
Cena parkingu za samochód osobowy wyniosła 5,75CH za dobę.
Za parking płaciliśmy przez aplikację EasyPark – korzystaliśmy z niej praktycznie w całej Szwajcarii i jest bardzo pomocna:
- gdy nie mamy monet (większość parkingów jest na monety)
- jesteśmy daleko od parkingu, kończy nam się czas a my nie chcemy jeszcze wracać do auta – można przedłużyć parkowanie zdalnie
- jest dostępna na terenie wielu państw, więc nie trzeba kombinować z różnymi walutami
- minimalizuje się ryzyko scamu przy płatności kartą, bo nie płacimy kartą w parkometrze 😀
Jeśli skorzystasz z tego linka i założysz sobie konto, i Ty i my dostaniemy pod 2 euro do wykorzystania na parkingi! 🙂
Jeśli ten wpis się Tobie spodobał, to będzie nam mega miło, gdy zostawisz komentarz i np. postawisz nam kawę! 🙂
A jeśli uważasz, że wpis warto pokazać światu będzie super, gdy udostępnisz go na swoim Facebooku, Twitterze lub Instagramie 🙂
Ponadto zachęcamy, abyś obserwował nas na naszych kanałach społecznościowych, aby żaden nowy wpis Cię nie ominął:)