300 km chodników, 3000 komór o łącznej kubaturze 7,5 mln m3 i do tego 43 miliony ludzi, którzy widzieli ją na własne oczy. Te liczby robią wrażenie? A jeśli dodam, że to jedyny (!) obiekt górniczy na świecie, który jest czynny bez przerwy od średniowiecza po dziś dzień? A to dopiero wstępne informacje, jakie możemy usłyszeć odwiedzając niesamowitą perłę Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO jaką jest Kopalnia Soli „Wieliczka” zlokalizowana pod Krakowem.
To niezwykłe miejsce można dzisiaj odwiedzić samodzielnie
– niezależnie od tego czy jesteś dzieckiem, dorosłym, starszą osobą czy nawet osobą niepełnosprawną – Kopalnia w Wieliczce dostępna jest dla każdego. Turyści mają możliwość zwiedzania kopalni na kilku trasach. My podczas październikowego weekendu odwiedziliśmy dwie z nich. Mam nadzieję, że nasza relacja zachęci Was do przeniesienia się w podziemny, solny świat 😊
Historia Ale skąd ta sól?
Początki soli kamiennej w Wieliczce zaczęły się daaaaawno temu. 13,5 miliona lat wstecz! Była to epoka miocenu. To wtedy powstał Kanion Kolorado w USA, a w morzu żył największy rekin wszechczasów (miał 20m długości)! Tereny dzisiejszej Wieliczki obejmowało morze, które w pewnym momencie zaczęło się krystalizować – a dokładnie krystalizacji uległa rozpuszczona w wodzie sól. Różne geologiczne następstwa spowodowały, że ziemia „zatrzymała” w sobie ogromne jej pokłady.
Jakiś czas później 😉 bo już 3500 lat przed n. e. ludzie zaczęli korzystać z bijących tutaj słonych źródełek. Była to solanka, czyli woda przepływająca przez pokłady soli i wybijająca na powierzchnię. Nasi przodkowie używali jej do konserwacji mięsa. Odparowywali nad ogniem wodę z solanki i w ten sposób otrzymywali cenną już wówczas sól. Był czas, kiedy wartość soli porównywana była do złota. W późniejszych tysiącleciach rozpoczęto eksploatację zasobów metodą kopalnianą i jak mówią źródła, od średniowiecza do 1996 roku wydobywano tutejszą sól kamienną bez przerwy! Pomyślcie sobie ilu polskich królów, ile rozbiorów, bitew, wojen i pokoleń górników „przeżyło” to miejsce. Warto też wiedzieć, że trasy, które obecnie można zwiedzać są handmade! Wszystko wykonał ręcznie człowiek. Każdy centymetr wydrążonego tunelu, każdą rzeźbę, kamień w żyrandolu, kawałek pięknej posadzki… i to wszystko można dziś zobaczyć na głębokości nawet 135 m pod ziemią. Robi wrażenie, co? 😊 Chodźmy poznać trasy.
Trasa Turystyczna
Historię Kopalni oraz najpiękniejsze jej komory możemy poznać zwiedzając Kopalnię Trasą turystyczną.
Trasa prowadzi przez 22 komory połączone chodnikami o długości ok 2,5 km. Podczas spaceru, który trwa ok. 2 godzin towarzyszy nam przewodnik. Opowiada on o historii kopalni, metodach wydobycia soli, które zmieniały się na przestrzeni wieków. Przewodnicy są przygotowani na każde pytanie 😀 Mają ogromną wiedzę i oprowadzają gości w mundurach górniczych – dodaje to jeszcze większego efektu.
Spacer rozpoczyna zejście po 380 schodach w Szybie Daniłowicza.
Kolejne kroki kierujemy w głąb kopalni poznając niesamowite miejsca. Na zdjęciach przedstawiamy Wam te komory, które szczególnie nas zachwyciły.
Nadszybie Szybiku Antonia
Tutaj możemy dowiedzieć się jak transportowano sól na powierzchnię. Sól kamienna to kawał skały. Górnicy ręcznie odrąbywali bloki skalne, które później również ręcznie, przy świetle kaganka ociosywali w tzw. „bałwany solne”, czyli solne walce. Ich kształt pozwalał na toczenie walców po podłodze kopalni (spągu) z miejsca wydobycia do szybików łączących poziomy kopalni, aż do szybu.
Początkowo wszystkie prace były wykonywane przez ludzi (potem pomagały im konie). Musiała to być mega ciężka praca. Ciężka i niebezpieczna. Górnikom zagrażało w kopalni wszystko: gaz (metan), pożar, zawały , osuwiska, ale także samo dostanie się do kopalni było obarczone ogromnym ryzykiem. Do kopalni np. zjeżdżano na linach. Wyobraźcie sobie, że macie opuścić się na konopnej linie w ciemną dziurę – tak ciemną, że nie widać dna. Zjazd trwał nawet 20 minut, a górnicy musieli zaufać tej jednej linie, na której siedzieli, obłęd.
To ogromne ryzyko, sprawiało, że górnicy byli bardzo wierzącymi ludźmi. Wiara dodawała otuchy, pozwalała przetrwać dzień pod ziemią. Podczas zjazdu do kopalni górnicy śpiewali pieśni modlitewne. Te towarzyszące zjazdom brzmiały smutno, nie mieli pewności czy jeszcze ujrzą dzienne światło. Dla kontrastu, gdy wyjeżdżali na powierzchnię, ich pieśni były już bardziej optymistyczne – stanowiły podziękowanie za kolejny dzień, który opaczność pozwoliła im przeżyć.
Komora Mikołaja Kopernika – na królewskim bilecie
Od naszej przewodniczki Moniki dowiedzieliśmy się, że podobno pierwszym oficjalnym turystą w Kopalni Soli „Wieliczka” był sam Mikołaj Kopernik! W czasie, gdy nasz astronom zwiedzał podziemne królestwo soli dostać się tu mogło tylko kilka osób rocznie. Po bilet wstępu należało udać się do samego… króla! Tak więc nie było to takie łatwe zadanie jak dziś, bo obecnie bilety można kupić w kasie na miejscu (pokonując czasem mega długie kolejki) lub przez internet 😉 . Ale jak widać ówczesny student Mikołaj poradził sobie i z takim wyzwaniem. Ciekawe, czy on też polizał ścianę, aby sprawdzić czy to, co go otacza, to na pewno sól ;P
Komorę nazwano, na cześć polskiego astronoma jego nazwiskiem i w 1973 roku umieszczono tutaj jego rzeźbę autorstwa Władysława Hapka.
Komora Janowice – zgubiony pierścionek
Jak pewnie wiecie, patronką górników w kopalniach węgla jest św. Barbara. Patronką górników w kopalniach soli jest natomiast św. Kinga. Jest ona główną bohaterką legendy opowiadającej o odkryciu soli w Polsce. Legendy Wam nie będziemy zdradzać – warto usłyszeć ją na żywo w samej kopalni, ale wspomnimy, że główni bohaterowie to: św. Kinga – córka króla Węgier, pierścionek, bryłka soli i cud!
Komora Spalone – życie na krawędzi
W tej komorze miałam ciarki! A to wszystko przez moje empatyczne podejście do historii ludzi tutaj pracujących. Wyobraźcie sobie: jesteście pod ziemią, jest ciemno jak… jedyne źródło waszego światła to kaganek. Kaganek to taka miseczka z garścią łoju, która podpalona daje mały płomień. A płomień w kopalni to igranie ze śmiercią. Gazy kopalniane są cichym (tlenek węgla) lub tez gwałtownym (metan) zabójcą. I masz do wyboru: chodzić z tym kagankiem, który jeśli zgaśnie (przez tlenek węgla) to mega źle, bo ciemno i można się udusić lub wejść tam gdzie ulotni się metan i wylecieć w powietrze/spalić się żywcem. Oczywiście do wyboru jest tez przebywanie z kagankiem, wydobywanie soli i przeżycie, ale żeby to było możliwe w kopalni muszą pojawić się mega odważni i doświadczeni supergórnicy – tzw. pokutnicy. Byli to górnicy na poziomie ekspert. Czołgając się po spongu (podłodze) w wilgotnych szmatach pełniących funkcje ochronne, trzymając w ręku długie kije zakończone palącym się żagwiami wypalali unoszący się pod stropem (sufitem) metan. Nieźle co? Ten metan zapalał się na ich głowami! Mieli jaja jak.. „bałwany solne”! A to wszystko przypominam w czasach bez prądu, maszyn, butli z tlenem i maści na oparzenia. Ta sala powstała, aby upamiętnić ich mega ważną funkcję zapewniającą wszystkim górnikom względne bezpieczeństwo.
Komora Kazimierza Wielkiego – maszyny górnicze
Jak wspomniałam na początku, w późniejszym czasie do górników dołączyły konie. Tak, konie. Jak były tam „montowane” zobaczycie osobiście w Kopalni, bo była to niezła „operacja”. Konie pracowały w Kopalni przy tzw. kieratach. Pomagały wydobywać sól na powierzchnię – zanim robiły to konie w kieracie pracowali ludzie, co demonstruje osobiście Jarek:
W 1968 roku komorze nadano imię naszego króla Kazimierza Wielkiego. Rok ten stanowił 600-letnią rocznicę ustanowienia przez króla statutu dla Żup Krakowskich (żupa to w dawnej Polsce inaczej kopalnia soli). Był to dokument stanowiący prawo i zasady zarzadzania kopalnią. Taki tamtejszy regulamin, biznes plan i kodeks pracy. Musicie wiedzieć, że kopalnia soli za czasów Kazimierza była trochę „kopalnią złota” z punktu widzenia wartości wydobywanego materiału.
Komora Pieskowa Skała – kopalnia jak żywa
W kolejnej komorze mamy okazję zobaczyć jak pracowali górnicy. Schodzimy w tym celu po drewnianych schodach, z których mamy widok na zaaranżowane sceny.
Kaplica Świętej Kingi – perła Kopalni Wieliczka
Miejsce, na które czeka się z wielkim napięciem jest zdecydowanie Kaplica Św. Kingi. Powstała ona w 1896 roku, po zakończeniu eksploatacji wielkie solnej bryły, a wystrój powstawał ponad 70 lat. Niesamowite jest to, że wszystkie elementy są zrobione z jednego materiału- soli! Schody, podłoga, ściany, rzeźby, płaskorzeźby, ołtarz, pomniki, żyrandole – wszystko! Te żyrandole robią ogromne wrażenie – wyglądają jak kryształowe. Sami zobaczcie:
Kaplica pełni swoją podstawową funkcję do dziś. W każdą niedzielę odbywa się tutaj msza, na którą wierni bezpłatnie zjeżdżają windą. Można też wziąć tutaj ślub :D, a ponieważ rozmiary kaplicy (długość 54m, szerokość 15-18m, wysokość 10-12m) zapewniają znakomitą akustykę, odbywają się tutaj również koncerty.
Komora Erazma Barącza- turkusowe jeziorko
W ostatnim roku zdecydowanie mamy szczęście do odwiedzania miejsc z turkusowymi zbiornikami wodnymi 😊. I w Kopalni Soli „Wieliczka” też udało się nam taki zobaczyć! To zbiornik z solanką. Ma on 9m głębokości.
Komora Michałowice- wielka konstrukcja
W tej ogromnej komorze (35m wysokości) górnicy zbudowali równie ogromną, drewnianą konstrukcję. Pomiędzy tym białym „rusztowaniem” postawiono schody, a naprzeciwko miejsce dla orkiestry, która kiedyś witała wchodzących w tym miejscu do Kopalni gości 😊
Komora Józefa Piłsudskiego
Józef Piłsudski to chyba znana powszechnie postać 😊 I ten wielki Polak zwiedził kopalnię w 1919 roku i ma w Kopalni swoje miejsce. W komorze znajdziemy oprócz pomnika Twórcy Legionów Polskich również jeziorko z 10-metrowym tunelem. Tunel był kiedyś otwarty dla zwiedzających. Niestety na skutek tragicznego, śmiertelnego wypadku austriackich żołnierzy dziś możemy tylko popatrzeć na to miejsce. A atrakcje Austriacy robili sobie wybuchowe: orkiestra, sztuczne ognie 😊 A jak zginęli zapytacie? Wypadli z łódki, wpadli pod nią i się podusili. Niestety, w solance (nasycony roztwór soli) nie da się zanurkować. Tak więc wyporność wody stwarza w takiej sytuacji śmiertelną pułapkę.
Komora Witolda Budryka- Zjeść jak górnik!
Przychodzi taki moment, że nawet pod ziemią dogania człowieka głód :D. I w celu zaspokojenia jednej z podstawowych potrzeb aktywnego turysty, w Kopalni powstała podziemna karczma!
Można tutaj za niewielki jak na miejsce takiej rangi pieniądz zjeść tak jak my np. sałatkę z łososiem, żeberko, zupę, a popić to wszystko colą i ruszyć w dalszą wędrówkę. Polecamy zatrzymać się w tym miejscu również ze względów czysto zdrowotnych – przebywanie w Kopalni jest zalecane ku wzmocnieniu układu oddechowe i odpornościowego, a to jedyne na trasie miejsce, gdzie możemy w spokoju siedzieć ile dusza zapragnie 😊 popijając sobie kawę i oddychając głęboko solnym powietrzem. P.S. to miejsce gdzie zaczyna się zasięg sieci LTE 😉
Powyżej pokazaliśmy Wam miejsca na Trasie Turystycznej Kopalni Soli „Wieliczka”, które szczególnie zwróciły naszą uwagę. Trasa ta jest świetna do zwiedzania na pierwszą wizytę w Kopalni – aby zobaczyć to, co najpiękniejsze jest tutaj do obejrzenia i co bez wątpienia zasługuje na rangę pozycji z listy UNESCO.
Kolejna trasa jaką odwiedziliśmy była to Trasa Górnicza.
Trasa Górnicza
Można śmiało stwierdzić, że kto nie był na Trasie Górniczej, nie widział prawdziwej Kopalni Soli „Wieliczka”. Taki jest fakt. To na tych chodnikach widzimy jej surowość, a momentami i bezwzględność – niszczycielskie siły natury, które nieustannie napierają ze wszystkich stron na skały. To tu zobaczymy bezkresną ciemność, ale nie taką jak w toalecie w nocy, tylko taką pierwotnie głęboką. I być może dopiero tu docenimy te małe latarki na naszych kaskach ;D . Dla wielbicieli adrenaliny, oryginalnych i mniej znanych tras, poszukiwaczy przygód oraz tych, co wolą bardziej ekstremalne oblicze podziemnego świata, trasa jest z kategorii „must see” w Wieliczce.
Trasa prowadzi przez 20 wyrobisk górniczych eksploatowanych od XIV do XX wieku.
Górniczy świat
Na początku do trasy trzeba się przygotować. Jeszcze na powierzchni, jak zawodowy górnik pobieramy sprzęt: kombinezon, pochłaniacz tlenku węgla, kask, latarkę i wpisujemy się do książki ewidencji zjazdów. Tak uposażeni stajemy się, jak to powiedział nasz przewodnik Marek, a właściwie przodowy Marek – śleprami, czyli kandydatami na górnika 😀 . Brzmi nieźle? Ale żeby przejść na wyższy poziom wtajemniczenia, musimy zejść pod ziemię i wykonać zadania przydzielone przez przodowego!
O zadaniach nie będziemy się rozpisywać – to niespodzianka i w końcu trzeba tam iść na żywioł, ale podpowiem tylko, że trzeba będzie pracować z mapą, słuchać uważnie wskazówek przodowego, badać stężenie metanu, nasłuchiwać skrzypienia drewnianych belek i wczuć się w klimat jak dla nas na miarę Indiana Jones’a!
A co można na trasie zobaczyć? Prawdziwą, surową kopalnię! I to jest mega sprawa, szczególnie gdy mamy już świadomość jak wygląda ta wystawowa część kopalni na Trasie Turystycznej, gdzie wszędzie są światła, pełno ludzi, równa podłoga, a tu… ciemność, cisza i ten niesamowity, nie do podrobienia klimat!
Komora Boczaniec
Pierwsza komora, a my już mieliśmy ciarki na plecach! No bo jak tu ich nie mieć?! Wszechogarniająca ciemność i przenikliwa cisza, a jedyne co widzisz to miejsca, na które padają światła naszych latarek.
Przed naszymi oczami ukazały się ogromne, drewniane bale ułożone w stosy „kaszty”. Ich zadaniem jest podtrzymywanie tego co „nad nami” 😀 Jest adrenalina!
Tutaj warto wspomnieć, że drewno było świetnym materiałem konstrukcyjnym, który sól perfekcyjnie konserwowała. Oczywiście nie ma rzeczy idealnych i jak wiadomo drewno jest łatwopalne, a górnicy doświetlali się ogniem, więc jak widać „igranie ze śmiercią” było tu na porządku dziennym zawsze i wszędzie 😉. I tak w 1679 roku wybuchł tutaj pożar, który trwał.. prawie ROK. Kto wie, czy nie wywołał go nieuważny śleper!
Chodnik Srotyk – kto by tam wszedł?
Szybik Janik Dolny
W Kopalni stosowano wszelkie formy ostrożności przed wybuchem pożaru, a dodatkową ochronę stanowiły solne drzwi pełniące role tamy ogniowej!
Komora Gospoda
Ten niesamowity solny mur to konstrukcja nośna komory. W tym miejscu wykorzystano także bale drewna o średnicy nawet 60 cm! A to wszystko transportowano tutaj bez użycia ciężkich maszyn. Szaleństwo!
Komora Lipowiec
Na początku wydobyto z tego miejsca sól, w kolejnym etapie stanął tutaj kierat, a potem stała się ona kaplicą św. Jana. Uważana była ona za najpiękniejszą świątynie w podziemiach Wieliczki. Od 2005 roku drewniane elementy można podziwiać na Trasie Turystycznej, a wygląda tak:
z Trasy Turystycznej:
z Trasy Górniczej:
Kolorystyka przypomina nam kolorową sakralna zabudowę Podlasia, a Wam? 🙂
Komora Korytno
Tak wygląda przejście do komory
Niesamowity jest fakt, ze te belki mogą mieć nawet setki lat! Sól wydobywano tutaj ok. XV wieku i zakończono w okolicach 1876 roku.
Komora Rzepki
W tej miejscówce ponownie trafiliśmy na ogromne kaszty. Ile tutaj zniesiono tego drewna?! W okolicach Wieliczki wyrąbano większość lasów na potrzeby budowy kopalni. Niezły rozmach!
W tej dużej komorze stał kiedyś ogromny, drewniany kierat. Miał udźwig aż 2 ton i mógł transportować sól z głębokości 200 metrów! Ja wiem, że to na dzisiejsze czasy żaden wyczyn, ale to nie była era silników, czy choćby prądu. Na mnie zawsze robi wrażenie dorobek naszych przodków właśnie m.in. z uwagi na ówczesny brak dzisiejszych dobrodziejstw cywilizacyjnych. Kierat napędzano siłą koni żyjących i pracujących pod ziemią.
Komora Franciszka Karola – Indiana Jones w Wieliczce
Kierując się mapą i spacerując ciemnymi chodnikami Kopalni doszliśmy do komory, w której poczuliśmy się z Jarkiem jak archeolodzy odkrywający tajemnice starej cywilizacji :D.
Bo wyobraźcie sobie: idziecie ciemnym chodnikiem, wchodzicie do jakiejś ciemnej groty, gdzie światło latarek ledwie dosięga ścian ale czujecie całym ciałem, że jesteście w ogromnym pomieszczeniu i nagle… światło pada na obelisk! No scena jak z filmu.
Komora jest ogromna, na jej tyle stoi olbrzymi, 10-metrowy, solny obelisk poświęcony arcyksięciu Franciszkowi Karolowi ku pamięci jego dwóch wizyt w Kopalni. Za obeliskiem widać równiutki, elegancko wykonany, solny mur – wygląda jak pozostałość jakiejś podziemnej budowli – no mega efekt!
A żeby tego było mało, pod stropem wisi cudny, wykonany z soli kryształowej żyrandol. Piękne miejsce. Zdecydowanie nasze ulubione na trasie, za ten efekt Indiany 😉. Dajcie nam koniecznie znać w komentarzach jakie Wy mieliście wrażenie wchodząc tutaj.
Komora Maria Teresa
Kierując się ku końcowi trasy przeszliśmy również przez jedno z najmłodszych miejsc wydobycia soli w Wieliczce. Sól pozyskiwano tutaj jeszcze w latach 1934-1937. Używano do tego celu współczesnych metod: m in. materiałów wybuchowych.
Na powierzchni
Gdy wydostaliśmy się na powierzchnię musieliśmy zdać sprzęt i podpisać się na liście. W nagrodę za pokonanie trasy oraz wykonanie zadań otrzymaliśmy z rąk naszego przodowego Marka certyfikaty! I mamy się zgłosić do HRów w razie chęci zmiany zawodowej ścieżki z tym dokumentem 😛 .
Tężnia – głęboki oddech
Po takim nawet 3-godzinnym pobycie w ciemnej kopalni warto pospacerować na świeżym powietrzu. W okolicy Szybu Daniłowicza, a dokładnie za nim znajduje się piękny park, a na jego końcu olbrzymia, oddana do użytku w 2014 roku Tężnia Solankowa.
Tężnia na aż 7500 mkw. powierzchni. Jej konstrukcja pozwala na spacer na 3 poziomach: wokół i w środku budowli, na pierwszym poziome po obwodzie całej konstrukcji oraz na 22- metrowej platformie widokowej przyjmującej formę wieży. Z samej góry rozciąga się piękny widok na okolicę. Warto wejść na teren tężni zaraz po otwarciu – na wieży i pierwszym poziomie może być na raz ściśle określona liczba osób, więc mogą tworzyć się kolejki.
A co to jest ta cała tężnia zapytacie? To drewniana konstrukcja, wypełniona gałązkami tarniny. Po tej konstrukcji spływa pompowana na samą górę solanka. Ten solankowy deszcz opadając i osadzając się na gałązkach tworzy we wnętrzu i okolicy tężni mikroklimat. Jest on bardzo korzystny dla osób z osłabioną odpornością, chorym układem oddechowym.
Organizacja
Jeśli nasz weekendowy pobyt w Kopalni Soli „Wieliczka” przypadł Wam do gustu, to warto żebyście poznali jeszcze kwestie organizacyjne.
Nocleg
Wygodną opcją, szczególnie gdy w planach mamy intensywne zwiedzanie Kopalni jest nocleg w hotelu Grand Sal, który mieści się zaraz obok Szybu Daniłowicza – na terenie Kopalni Soli „Wieliczka”.
Sami zobaczcie jak wygląda pokój, w którym zatrzymaliśmy się my.
To wygodna opcja bo do wszystkich opisanych miejsc mamy nie dalej niż 300m od wyjścia z pokoju :D.
Szczegóły na temat oferty hotelu znajdziecie tutaj [Hotel Grand Sal]
Bilety wstępu
Trasa Turystyczna [www]
Trasa Górnicza [www] wato kupić obie trasy w pakiecie – wychodzi taniej 😊
Tężnia Solankowa [www]
Przydatne informacje
– pod ziemią temperatura cały rok jest stała i wynosi ok 14-16 stopni, więc warto mieć ze sobą bluzę
– na Trasę Turystyczną wystarczy zwykłe obuwie sportowe, ale na Trasę Górniczą warto zabrać buty trekkingowe (może zdarzyć się błoto lub kałuża) lub przynajmniej takie, których nie będzie szkoda ubrudzić 😀
– Na Trasę Turystyczną można zabrać prowiant, choć warto skorzystać z podziemnej restauracji
– na Trasę Górniczą wchodzimy bez plecaków (aparat/telefon w rękę)- wszystko zostaje w szatni zamknięte w naszej osobistej, górniczej szafce
– na Trasie Turystycznej są toalety i pod koniec trasy jest również zasięg telefoniczny
– na Trasie Górniczej toalet i zasięgu brak!
– osobom z klaustrofobią nie polecamy Trasy Górniczej
– kupcie bilety przez internet!